Logo

mindfulness & praca z ciałem

Individual Meeting PhotoFot. Zuzanna Jach

Zaczynając drogę rozwoju osobistego od praktyki zen, odkryłam dość szybko, że używanie medytacji do unikania emocji i problemów życiowych, nie może się udać. Szczera i głęboka praktyka duchowa, nieuchronnie pokaże nam nasz stan faktyczny. Możemy się długo przed nim bronić i mu zaprzeczać, ale to spowoduje, że albo tą drogę porzucimy, albo będziemy ją stosowali na użytek ego. Uczciwa praktyka medytacji prowadzi do pokory, która z kolei jest drogą do miłości niedoskonałego, ale prawdziwego, siebie.

Mindfulness nie jest o zmienianiu lub naprawianiu, tego za kogo się uważamy, ale o skontaktowaniu się z cichą przestrzenią Obecności, która kocha i akceptuje. Ego jest konstruktem zarazem bardzo zawiłym i przebiegłym, jak i prostym w swojej istocie: jest desperackim wołaniem o miłość. Ten ruch jest niewinny, bo pochodzi z miejsca dziecka. Gdy ego nie jest rozpoznane jako “nie Ja”, prowadzi on do cierpienia i chorób. Te z kolei, są błogosławieństwem, bo zazwyczaj wtedy właśnie, zaczyna się uczciwa praca ze sobą.

Z miejsca połączenia z miłującą dobrocią Obecności, zadziewa się prawdziwa przemiana. Nie z miejsca niezgody na siebie, a często wręcz, skrytej lub jawnej, nienawiści. Dlatego zazwyczaj pracuję z dzieckiem wewnętrznym, bo jeśli mamy w sobie silnego krytyka, to rozwój duchowy może się okazać kolejną formą przemocy, którą będziemy zadawać sobie/dziecku.

Medytacja jest zatrzymaniem. Byciem w tu i teraz. A tego, nie bez przyczyny, boimy się najbardziej. Peter Levine, twórca metody Somatic Experiencing, powiedział, że trauma jest niemożnością bycia w tu i teraz. Kiedyś znacznie częściej mylono stan traumy z wglądem duchowym. Teraz jest już silny ruch w stronę rozpoznawania czym różni się jedno od drugiego, a metody pracy z traumą, stają się coraz powszechniejsze. Przydaje się tutaj praca z ciałem. Używam wielu form, bo wierzę, że z poziomem kolektywnej, jak i osobistej traumy, jaką nosimy w ciałach, rozpoczęcie praktyki medytacji od nieruchomego siedzenia na poduszce, nie tylko niewiele może nam dać, ale wręcz wzmocni formy obronne ego. Większość z nas żyje w pewnego rodzaju zamrożeniu, a nie byciu w ciele, na ziemi. Formy takie jak taniec, drżenie ciała, a nawet chodzenie, może przynieść na początku znacznie szybsze i wyraźniejsze efekty, od medytacji w pozycji siedzącej.

Metody pracy dobieram indywidualnie, dlatego preferuję pracę w małych grupach, albo jeden na jeden. Wierzę także bardziej w pracę długoterminową od jednego/kilku spotkań. Zaufanie i poczucie bezpieczeństwa budują się z czasem, stopniowo i nielinearnie.

Wierzę w relacje i nasze wielkie, ludzkie serce.

Zapraszam do spotkań 🪷